Pokazywanie postów oznaczonych etykietą noże. Pokaż wszystkie posty

EDC - gdy więcej nie znaczy lepiej

EDC czyli Every Day Carry, czy też spolszczony Ekwipunek Dźwigany Codziennie, jest zjawiskiem powszechnym i pamiętającym zamierzchłe czasy. Człowiek zawsze nosił przy sobie jakieś przydatne gadżety, bez których nie ruszał się z domu. W czasach gdy "taktyczność" wyszła na ulice EDC nabrał nowej formy i czasem zahacza wręcz o lans.

Każdy się nosi jak mu się podoba, a i trochę lansu nikomu jeszcze nie zaszkodziła, więc tego wątku ciągnąć nie ma sensu. O czym chciałbym tu napisać, to praktyczny wymiar EDC. Każdy człowiek ma w sobie takie coś, co można określić jako zamiłowanie do chomikowania. U niektórych jest to ledwie zauważalne, u innych przybiera to formę chorobliwą. Może wynika to z zakodowanego genetycznie zbieractwa, które leży u korzeni naszego gatunku. Tak czy inaczej, tendencja jest taka, że jak już mamy jedną fajną rzecz, to chcemy mieć następną i następną, i następną i ... no dobra, można by tak pisać bez końca ;) Sama przyjemność z kupowania i posiadania często przesłania nam faktyczne potrzeby, a przecież w przypadku EDC to właśnie potrzeby są/powinny być najważniejsze.

W moim rozumieniu EDC powinno być jak najbardziej przydatne, minimalistyczne, zajmować jak najmniej miejsca i być jak najlżejsze. Zawsze starałem się stosować do tych zasad i według nich dobierać przedmioty, które noszę. Między innymi z tego powodu posiadam dwa zestawy EDC - jeden cywilny, który noszę po mieście, a drugi wojskowy, który noszę, gdy jestem na służbie. Po prostu w różnych warunkach przydają się inne rzeczy, a uważam, że nie ma sensu nosić czegoś, czego się nie używa. Dokładanie coraz to nowych gadżetów do kieszeni może tylko spowodować dyskomfort i nieestetyczny efekt wypchanych kieszeni.

Przykład. optymalizacji EDC na własnym przypadku. Początkowo nosiłem przy sobie Victorinoxa BW o którym mam bardzo dobre zdanie. Niestety mimo wszystkich swoich zalet jest on stosunkowo duży i ciężki, a ponad to - nie posiada klipsa, więc nieprzyjemnie majtał się w kieszeni. Vicek został więc zastąpiony przez folderek Sanrenmu - mały, lekki i zaczepiony o krawędź kieszeni nie przeszkadza włożyć do niej ręki. Do tego w cywilu zazwyczaj nie potrzebuję długiego ostrza więc wybór czegoś małego wydaje się sensowny.

Przejdźmy teraz do sedna, czyli opisu moich EDC. Na pierwszy ogień pójdzie cywilna wersja.


Na zdjęciu:
- zegarek Timex Expedition
- folder Sanrenmu 730
- multitool Leatherman Micra (recenzja tutaj)
- okulary Bolle Tracker
- portfel 4F + telefon Sony Xperia SP

Czy coś więcej jest mi na co dzień  potrzebne? Nie bardzo. Całe EDC mogę w kilka sekund wrzucić do kieszeni wychodząc z domu i nie wyglądam przy tym, jakbym okradł właśnie spożywczaka i nawpychał cukierków do kieszeni. Ale. Zawsze jest jakieś ale. Jeśli wybieram się gdzieś dalej, na cały dzień lub po prostu muszę mieć gdzie wrzucić zakupy biorę ze sobą plecak - Raccoona od Helikona (recenzja tutaj). Ponieważ ma on sporo kieszonek grzechem byłoby ich nie wykorzystać. Tak więc w rzeczonym plecaku dodatkowo mam: 
- długopis, 
- opatrunek polowy + folię NRC + apteczkę, 
- wspomnianego Victorinoxa, 
- taśmę izolacyjną, 
- poncho jednorazowe, 
- ładowarkę do telefonu 
i ... to by było na tyle. Osobiście sądzę, że Vicek + Micra + folder to już trochę przesada, ale ostrzy tnących nigdy zbyt wiele, a szkoda by było, żeby Vicek leżał bezczynnie w domu.

Ok, przejdźmy do wersji "roboczej" mojego EDC.


Na fotce
- okulary ESS Crossbow
- latarka Olight M20-X Warrior
- folder Enlan EL-01
- niezbędnik z Mountain Warehouse
- zegarek Timex Expedition
- multitool Leatherman Micra
Czego nie ma na fotce a noszę w kieszeniach cargo - rękawice Mechanix M-Pact (recenzja tutaj) i chustę buff. Do tego są jeszcze ze dwa długopisy, bo w wojsku 3/4 roboty to kwitologia.

Jak widać zestaw trochę się różni od cywilnego. Przede wszystkim folder jest dużo większy, ale też i stoją przed nim cięższe zadania. Okulary mają lepszą klasę odporności, chronią większą powierzchnię twarzy i trochę lepiej się w nich strzela. Spork przydaje się, jak wiadomo, do jedzenia posiłków w miejscach przygodnych. No i na koniec latarka, która przydaje się w różnych sytuacjach, a czasem ląduje na moim Mini Berylu.

Całą resztę szpeju noszę albo w kamizelce albo plecaku. Znajduje się tam m. in. krzesiwo, apteczka, kompas, "poddupnik" (czyli mata izolująca), pełnowymiarowy multitool i nóż z ostrzem stałym. Dokładny opis zawartości mojego chest-riga przedstawię kiedy indziej. Czemu nie wszystkie gadżety noszę przy sobie? Bo nie mam takiej potrzeby. Ponownie - to rzeczywiste potrzeby dyktują zawartość moich kieszeni. Jeśli jestem na jednostce lub odpoczywam bez oporządzenia na sobie - rzeczy używane najczęściej mam przy sobie. Te rzadziej używane są w kamizelce. W trakcie działań w polu chest riga mam zawsze na sobie więc dostęp do jego zawartości jest natychmiastowy. Jeśli nie mam go na sobie to znaczy, że mam go w zasięgu kilku kroków i zawsze mogę z niego wyjąć to, co mi jest potrzebne.

Moje EDC ciągle ewoluuje, ciągle się w nim coś zmienia. Przyjemność z dokładania zastąpiłem frajdą z optymalizowania. Zachęcam was do tego samego.
Czytaj Dalej

O wyposażeniu polskiego żołnierza słów kilka

Dużo się mówi o profesjonalizacji i modernizacji naszej armii - ciągle słychać o przetargach na śmigłowce, samochody, wozy bojowe itp itd. To, że sprzęt w wojsku wymaga wymiany nie podlega dyskusji, bo na rozlatujących się BWP żadnej wojny się nie wygra. Warto jednak zauważyć, że w tym całym tyglu wielkich zakupów zapomniano o podstawowym wyposażeniu zwykłego żołnierza, czyli o czymś, co w zasadzie jest żołnierzowi niezbędne do funkcjonowania.

Temat jest z pozoru oczywisty i nie wart rozwijania, a jednak jest to realny i istotny problem. Może wyda wam się to dziwne, ale w wojsku coś takiego jak wyposażenie indywidualne w zasadzie nie istnieje. Coś co dla nas jest oczywiste, dla żołnierza może być zupełną abstrakcją. Czemu? Otóż różnica między przeciętnym członkiem grupy paramilitarnej a przeciętnym żołnierzem jest taka, że ten pierwszy ma 10 razy większe rozeznanie w temacie oporządzenia i wyposażenia indywidualnego. Taka jest smutna prawda - w wojsku się o tym nie uczy, a w domu mało kto się tym przejmuje. "Gadżeciarzy", jak się potocznie nazywa lepiej wyposażonych żołnierzy, jest w regularnych pododdziałach relatywnie mało. Dlatego, przynajmniej w podstawowym zakresie, wojsko powinno zadbać o żołnierza i dać mu to, co mu będzie do służby niezbędne. Niestety, jak to często bywa, jest to oczywiste dla wszystkich z wyjątkiem tych, od których to zależy.

Problem jest naprawdę elementarny i ciężko jest zrozumieć, skąd on się bierze. Wyobraźcie sobie sytuację, że ekipa budowlana została wysłana na budowę z koparkami, ciężarówkami, dźwigami ale bez młotków, miar, poziomic, rękawic roboczych. Obecna sytuacja żołnierzy przypomina właśnie taki obrazek. Ojczyzna daje żołnierzowi mundur, karabin, hełm i w zasadzie nic poza tym. Czy to wystarczy, żeby żołnierz mógł realizować zadania, które są przed nim stawiane? Śmiem twierdzić, że to jest dużo za mało. Tak naprawdę żołnierz, który sam się nie obkupił, jest w czarnej dupie.

Pośród wydawanego wyposażenia próżno szukać czegoś tak podstawowego jak nóż (!!!!), kompas, krzesiwo, niezbędnik czy multitool. Absurdem jest, że często żołnierze dostają suchy prowiant w postaci puszek, a nie dostają nic, czym można by je było otworzyć. Wyliczając dalej, nasza niby profesjonalna armia nie raczy wyposażyć żołnierza w rękawice taktyczne, rękawice ochronne czy gogle.

Pewnie odezwą się głosy, że każdy ma inny gust, jednemu będzie pasował taki model, drugiemu inny. Oczywiście, że tak, ale nie zmienia to faktu, że każdy powinien dostać pewne niezbędne podstawowe wyposażenie. Wszyscy mieliby z czego korzystać, a jeśliby komuś nie odpowiadało to co dostał - droga wolna, niech zainwestuje i kupi sobie coś lepszego. Nie byłoby sytuacji, że ktoś czegoś nie ma. Obecnie każdy jest pozostawiony sam sobie. Obecnie wielu żołnierzy nie posiada kompasu czy noża, nie mówiąc już o całej reszcie. Problem staje się szczególnie widoczny, gdy żołnierz zostaje skierowany na specjalistyczny kurs a na liście wymaganego wyposażenia pojawia się paracord czy krzesiwo. Dać nie dali, a wymagają by mieć.

Tu widać, jak ważną rolę pełnią wszelkie paramilitarne organizacje szkolących młodzież i przygotowujących ją do służby wojskowej. Właśnie w "Strzelcu" czy innych organizacjach młodzi są uświadamiani, jaki sprzęt i wyposażenie jest im potrzebne, a później przenoszą swoją wiedzę do wojska. To właśnie dzięki nim, do wojska mają szansę trafić osoby dużo bardziej świadome i może kiedyś sytuacja w armii ulegnie zmianie, a żołnierze będą dziwnie patrzeć na tych, którzy wyposażyć się nie potrafią, a nie na odwrót.
Czytaj Dalej

Leatherman Micra - kieszonkowy spryciaż

Multitool Leatherman Micra

Multitoole to najczęściej solidne narzędzia do ciężkiej roboty, a przy tym są duże i stosunkowo ciężkie. Leatherman Micra pod tym kątem jest multitoolem wyjątkowym - pod względem funkcjonalności bliżej mu do klasycznych scyzoryków Victorinoxa niż do tradycyjnych tooli.
Czytaj Dalej

Gdy zabraknie amunicji - Zombie Tools

Zombie Tools to amerykańska firma prowadzona przez 4 maniaków "postapokaliptycznego survivalu". Jeśli poważnie obawiasz się zombie i uważasz, że broń palna nie jest wystarczającym remedium na ich atak, to produkty Zombie Tools są właśnie dla ciebie.
Czytaj Dalej

Scyzoryk SOG Nautica

Firma SOG ogłosiła wprowadzenie do sprzedaży nowego scyzoryka o nazwie Nautica. Scyzoryk jest dedykowany głównie dla żeglarzy ale może znaleźć zastosowanie w innych warunkach.

LINK
Czytaj Dalej

Nóż Cold Steel Natchez Bowie

Firma Cold Steel wprowadziła do sprzedaży nowy nóż o nazwie Natchez Bowie. Mimo wyraźnie eleganckiego wyglądu ma charakter stricte bojowy i jest wyposażony w kompozytową pochwę Secure-Ex.
Czytaj Dalej

Nowe multitoole od Leathermana: Wingman i Sidekick

Na SHOT Show 2011 firma Leatherman zaprezentowała prototypy dwóch multitooli, które mają wejść do sprzedaży w tym roku: Wingman i Sidekick. Szczególnie interesująca jest planowana cena: 39,99 USD za Sidekicka i 29,99 USD za Wingmana. Poniżej film, na którym pracowniczka Leathermana prezentuje oba narzędzia.
Czytaj Dalej

Katalog noży SOG 2011

Firma SOG opublikowała katalog noży na 2011 rok. Katalog w formacie PDF do pobrania TUTAJ (9 MB)
Czytaj Dalej

Nóż 860 Bedlam od Benchmade

Benchmade wdrożyła do produkcji nóż typu folder 860 Bedlam® będącego wersją manualną noża automatycznego Auto-Bedlam®.

Czytaj Dalej

Nóż Model 13175 Venom z serii Harley Davidson od Benchmade

Benchmade wypuścił nowy nóż typu folder z serii Harley Davidson.
Czytaj Dalej