Czego nie robić w trakcie wymiany ognia

W sieci jest dostępnych wiele nagrań z walk w Afganistanie nakręconych przez żołnierzy. Generalnie nie należy ich oceniać, bo nie biorąc udziału w tych wydarzeniach byłoby to zupełnie nie na miejscu. Zawsze łatwo krytykowć siedząc wygodnie w fotelu. Ale to co można zobaczyć na poniższym filmiku wymaga komentarza.


Gdy zobaczyłem to nagranie autentycznie złapałem się za głowę. Pierwsze, co pomyślałem to "ten facet chyba chciał się zabić". Wiadomo: stres i adrenalina mogą zaburzyć logiczne myślenie, dlatego ważne jest by pokazywać takie nagrania i głośno mówić "TAK NIE NALEŻY ROBIĆ".



Żołnierz, który to nakręcił, ma ogromne szczęście, że przeżył. Nie tylko opuścił wygodną pozycję na szczycie wzgórza, podczas gdy przeciwnik był u podnóża, ale puścił się biegiem w dół zbocza bez żadnej osłony, przy okazji zaliczając efektywnego kozła. Co więcej - poruszał się w kierunku miejsca, z którego prowadzono do niego ogień. Na koniec - nie miał na siebie założonego pasa nośnego od broni. W rezultacie gdy jeden z pocisków trafił w jego M4 karabinek wypadł mu z rąk i poszybował poza kamień służący mu za osłonę. Gdyby pas był założony broń by została na miejscu.

Ta brawurowa akcja nie tylko omal nie zabiła tego żołnierza, ale naraziła na ryzyko cały oddział, który musiał go później ratować. Warto tu zacytować jeden z komentarzy:

Goddamn. I don’t even take this many risks when I’m playing Call of Duty.

6 komentarzy :

  1. A wsłuchałeś się co ten gościu mówi? Dobrze wyjaśnia dlaczego tak postąpił.

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, wyjaśnia. Natomiast nie oznacza to, że to było właściwe.Na nagraniu widać wyraźnie, że kule trafiają w grunt tuż pod jego nogami i miał ogromną szansę zginąć już na samym początku. Żadnego pożytku by z tego nie było. Co natomiast przez to osiągnął? Znalazł się sam, ranny, w otwartym terenie, za niedużym kamieniem i wołał kolegów na pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spójrz jaka jest odległość do przeciwległego wzgórza, skąd walą do tego żołnierza. Do tego poruszający się szybko i nieregularnie cel w dół zbocza (odległość się wydłuża). Poczytaj takie książki jak "Afganistan. Dotknąłem wojny" gdzie bardzo ładnie opisany jest tamtejszy, płaski jak stół krajobraz. Jeżeli cały pl dostał się pod ogień PK, AK i innych to podniesienie się i bieg jest ostatnią rzeczą na jaką masz ochotę. Ale mimo to trzeba spierdolić z miejsca aby żyć. Ten gość wziął na siebie ryzyko postrzału ściągając ogień, aby reszta pl mogła się wycofać. Czy to jest niewłaściwe? A co jest w takim wypadku właściwsze?
    Po za tym z tego co mi wiadomo, ten pl wezwał wsparcie i odbił kumpla, który przeżył mimo postrzału. Czyli decyzja koniec końców okazała się słuszna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł odciągnięcia ognia jest chwalebny ale prawda jest taka, że dając się postrzelić zmusił tylko oddział, żeby po niego przyjść. Chciałbyś się znaleźć w sytuacji jego kolegów, którzy musieli później po niego iść po otwartym terenie? A gdyby odbijając kumpla, zginęło kilku ratujących? Poza tym facet mógł zginąć, a niewiele do tego brakowało, już po kilku krokach a ogień by wrócił na resztę oddziału (z resztą nie wiadomo, czy w ogóle ściągnął cały ogień na siebie). Do tego biegł wprost na przeciwnika co w żadnym wypadku nie jest rozsądne.

    Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy pluton faktycznie się wycofał i jego akcja cokolwiek zmieniła. Wiadomo tylko, że kolesia uratowano.

    OdpowiedzUsuń
  5. byłeś w afganie że to oceniasz koleś?

    OdpowiedzUsuń
  6. A gdybym napisał, że byłem, to by sprawiło, że mam rację? A co jeśli byłem w Iraku a nie w Afganie? To już nie miałbym racji? Albo się ktoś zgadza z moim zdaniem albo nie, to gdzie byłem albo gdzie nie byłem nie ma tutaj kompletnie znaczenia.

    OdpowiedzUsuń